Orłowo, podobnie jak reszta miasta zmaga się z uciążliwym i systematycznie narastającym problemem: staje się miejscem agresywnej nagonki, której celem jest…klient. Na każdym kroku atakowani jesteśmy mniej lub bardziej tandetnymi nośnikami reklamy. Co gorsza, nieustannie pojawiają się nowe, zagarniając coraz więcej przestrzeni i sprawiając, że czujemy się klaustrofobicznie, przytłoczeni ogromem bodźców. Przyglądamy się ponuro zamalowanym szybom, obwieszonym billboardami budynkom. W końcu najlepiej pozasłaniać je od podstawy po sam dach.
Natarczywym akwizytorom można zatrzasnąć drzwi przed nosem. Spece od reklamy osaczają ludzi, nie pytając o zgodę na prezentację produktu i wymuszają dostęp do potencjalnych odbiorców zamieniając przestrzeń publiczną w powierzchnię handlową. Należy jedynie wpłacić sumę na odpowiednie konto. To wystarczy aby – używając analogii – wepchnąć nogę pomiędzy drzwi.
Czy istnieje sposób na ukrócenie tego procederu? Czy możemy domagać się komfortu, wolności od nachalnej polityki reklamowej i wpływać na wygląd oraz estetykę naszych dzielnic? Z tymi pytaniami zwracamy się do pana Jacka Piątka pełniącego od niedawna funkcję Plastyka Miasta.
Co według pana należałoby skorygować w Orłowie? Czy ma Pan już jakąś koncepcję?
Próbowałem zdefiniować nieprawidłowości dotyczące terytorium całego Miasta. Problemy pojawiające się w Śródmieściu czy w innych dzielnicach występują również w przestrzeni publicznej Orłowa. Takim najważniejszym jest problem chaosu reklamowego w przestrzeni miejskiej - widoczny zgrzyt i bałagan, który chciałbym uporządkować za pomocą działań prowadzących do uregulowania kwestii informacji wizualnej. Myślę tu o priorytetach w czytelności znaków drogowych w pasie jezdni, czytelności systemu informacji miejskiej i turystycznej.
Na spotkaniu z dziennikarzami posłużył się Pan przykładem budynku mieszczącego się przy skrzyżowaniu ulicy Wielkopolskiej z Aleją Zwycięstwa.
Tak. To dramat, który wita kierowców nadjeżdżających od strony obwodnicy, i nie jest odosobnionym przypadkiem punktów zapalnych wzdłuż ulicy Wielkopolskiej. Praktycznie większość skrzyżowań ma swoje dramaty estetyczne. Problemem są przypadkowe kompozycje nośników wolnostojących różnorodnych w swej formie i formacie, zwariowane konstrukcje reklamowe na budynkach i ogrodzeniach oraz tzw. reklama mobilna zaśmiecająca prywatne działki i parkingi.
Kiedy możemy oczekiwać zmian?
Pracujemy nad tym już teraz. Próbujemy zdiagnozować, jakimi narzędziami prawnymi dysponujemy i ustalić, co jest legalne, a co nie. Wypracowujemy narzędzia współpracy w powyższym zakresie z Innymi wydziałami urzędu, oraz jednostkami pomocniczymi Miasta. Ale przede wszystkim zaczynamy od rozmów i negocjacji z właścicielami nieruchomości i nośników. Spotkania systematycznie się odbywają. Należy jednak mieć świadomość, że porządkowanie przestrzeni miejskiej jest złożonym procesem. Są to kwestie umów, obowiązującego prawa i niełatwego dialogu z przedsiębiorcami. Dlatego na efekty musimy trochę poczekać.
Czy właściciele firm są skłonni do dialogu?
Dociera do nas sporo pozytywnych sygnałów. Wiele osób deklaruje swoje zaangażowanie i pomoc. Odzywają się do nas przedstawiciele dużych firm reklamy zewnętrznej, właściciele i zarządcy nieruchomości oraz różne środowiska i mieszkańcy. Niektórzy chcą współpracować anonimowo, inni oficjalnie, ale dostrzegam duże zrozumienie dla problemu oraz wyczuwam dużo pozytywnej energii. Bardzo mnie to cieszy.
Czy ma Pan prawo ingerować, jeśli billboard przedstawia kontrowersyjne treści, jak na przykład zbytnie epatowanie erotyką? Nie wszystkim to odpowiada.
Zasadniczo za treść plakatu odpowiedzialny jest autora projektu czy osoby, która nim dysponuje. Istnieją konkretne paragrafy kodeksu karnego regulujące te kwestie.
Jeśli zaczną docierać do mnie sygnały od mieszkańców o takich plakatach, będę starał się reagować i doprowadzić do demontażu czy zmiany grafiki.
Na konferencji prasowej zapewnił Pan o swojej otwartości na koncepcje i sugestie mieszkańców. W jaki sposób się z Panem skontaktować?
Najlepiej kontaktować się telefonicznie lub e-mailowo. Można umówić się na spotkanie. Usytuowany jestem w Biurze Ogrodnika Miasta - Plastyk Miasta Jacek Piątek al. Zwycięstwa 291A, 81-525 Gdynia, parter , telefon: 58 620 72 86 , e-mail: j.piatek@gdynia.pl
Mieszkańcy znają otaczające ich przestrzenie, potrzeby, mają uzasadnione oczekiwania co funkcji ciągów komunikacyjnych i miejsc. Ich sygnały są bardzo dla mnie ważne. W oparciu o te informacje możemy uniknąć błędów na etapie inwestycji. Systematycznie podnosić poprzeczkę standardów estetycznych czy tworzyć właściwe zapisy w prawie miejscowym by Miasto było ułożone, funkcjonalne i przyjazne.
Praktyka łączy się z estetyką.
Dokładnie. Istnieje takie prawidło: projektując kuchnię, w której spędzamy bardzo dużo czasu przygotowując posiłki i organizując życie rodziny, chcemy aby przede wszystkim była funkcjonalna. Dopiero później myślimy o estetyce. Nie można dopuścić do przerostu formy nad treścią.
A co powiedziałby Pan przedsiębiorcom, obawiającym się sporych strat spowodowanych usunięciem reklam?
Jesteśmy już w trakcie rozmów z przedstawicielami firm reklamy zewnętrznej. Mają świadomość, że czasy się zmieniają a oczekiwania społeczeństwa dotyczące jakości przestrzeni publicznej są uzasadnione. Pojawiają się nowe media, technologie, które dają inne możliwości. Rynek wymusza poszukiwanie nowego podejścia do odbiorcy. Dostrzegamy wszyscy potrzebę zmian. Myślę, że reklama zewnętrzna była skuteczna w innych okolicznościach, w innej skali i przestrzeni. To co jest widoczne w pasie drogi jest nieczytelne niezauważalne i niepotrzebne. Pragnę jednak podkreślić, że nie walczymy z reklamą. Walczymy z chaosem reklamowym i bałaganem. Reklama ma prawo być w tej przestrzeni tylko na określonych warunkach.
____________________
E. P.
21.10.2013
