Jest takie miejsce w Orłowie gdzie panie ćwiczą latino a panowie zgłębiają informatykę, gdzie robi się imprezy w piżamach i bale przebierańców. To stąd wyruszają mordercze wycieczki rowerowe, tu organizuje się wspólne wypady do teatru. Nie każdy jednak może wstąpić do tego klubu.
Barbara Rudko, koordynatorka klubu niesie opasłe kroniki. Tu jest wszystko: zdjęcia z piżamowego party, wycieczki do Szymbarka i relacja z wyprawy rowerowej do Babich Dołów. – Przez nieuwagę wjechaliśmy na teren lotniska i zostaliśmy aresztowani – śmieje się pani Liliana. Jak wszyscy członkowie klubu skończyła już 55 lat i uzależniła się od atmosfery klubu seniora: - Wspaniale się bawimy i w ogóle nie pamiętamy ile mamy lat – przyznaje.
Orłowski Klub Seniora niedawno obchodził piątą rocznicę działalności. Był tort, kwiaty i gratulacje od Prezydenta Miasta. Nic nadzwyczajnego, bo w klubie uroczystości zdarzają się bardzo często. Raz w tygodniu ktoś obchodzi imieniny: są kwiaty i ciasto. Na porządku dziennym są wypady do kina, teatru (ostatnio seniorzy wybrali się na Seks dla opornych).
Nie tylko kulturą jednak seniorzy żyją: w klubie można poćwiczyć gimnastykę: - Jest na naprawdę zaawansowanym poziomie, ja nie daję rady kondycyjnie, seniorzy jak najbardziej – przyznaje Barbara Dudko. Dla tych, którzy wolą kibicować są organizowane wyprawy na mecz koszykówki.
Nie brakuje również rozrywki – na co dzień w klubie śpiewa się piosenkę biesiadną, wspólnie organizuje sylwestra i wieczorki taneczne.
Ilu członków liczy klub?
- To tak trudno określić, bo teoretycznie mamy dwadzieścia kilka miejsc, ale na przykład na balu sylwestrowym było prawie sześćdziesięciu klubowiczów – wyjaśnia Barbara Dudko. Nasz klub jest jednym z najbardziej aktywnych w Gdyni, moim zdaniem dzieje się tak dlatego, że mamy wyjątkowych klubowiczów, każdy z nich to fantastyczna osobowość.
Pan Ryszard, radny Orłowa, dziś porzucił garnitur na rzecz dresów i adidasów. Właśnie dopija kawę odpoczywając po gimnastyce. Szpakowaty przystojny, mówiąc o klubie uśmiecha i burzy mit emeryta, który nie ma co zrobić czasem: - Mam tylko chwilę bo muszę wracać do swojej firmy – zaznacza. – Przychodzę tu, bo w klubie panuje wyjątkowa atmosfera, to się czuje. Myślę, że duża w tym zasługa pani Basi, koordynatorki, która jest naprawdę wyjątkową osobą. Udało jej się stworzyć niezwykłe miejsce, w którym każdy czuje się jak u siebie.
Opinie o koordynatorce powtarzają inni klubowicze. Emeryci z Orłowskiej nie mają dużo czasu na rozmowy, zaraz zaczyna się spotkanie z piosenką biesiadną, panie malują usta i uśmiechają się do instruktora z gitarą.
- Mam powód, aby wyjść z domu, umalować się, uczesać, spotkać innych – wylicza pani Lilianna. – Gdyby nie ten klub, człowiek cały dzień kręcił by się po domu w dresach i nie wiedział co ze sobą zrobić. Pani Lilianna z dnia na dzień straciła pracę. Była sama. Dzięki klubowi wyszła do ludzi.
Zajęcia w klubie seniora finansuje Urząd Miasta. Gdynia jest jednym z niewielu miast w Polsce, które za jeden z priorytetów uznało aktywizację zawodową seniorów.
________
A.M.
14.01.2013